Na wczorajszej konferencji Apple zaprezentowało oficjalnie swojego nowego iPhone’a. Model o nazwie SE z zewnątrz wygląda niemal identycznie jak jego 4-calowy poprzednik, ale jest on w stanie zapewnić wydajność na poziomie obecnego flagowca giganta z Cupertino.
Dla wielu obserwatorów iPhone SE jest jak do tej pory najbardziej bezczelnym ruchem Apple w historii. Dzieje się tak głównie dlatego, iż producent ten pod hasłem „niesamowity” sprzedawać będzie za kilka dni urządzenie, które tak naprawdę miało swoją premierę we wrześniu 2012 roku. Wtedy nazywał się to iPhone 5 i był równie „niesamowity”. Należy jednak pamiętać, iż zaprezentowany wczoraj smartfon nie jest flagowym modelem marki. Jeśli odsuniemy na bok całą cukierkową otoczkę producenta to okaże się, iż mamy tu do czynienia z urządzeniem, które jest w końcu realnie w stanie przyciągnąć do siebie klientów, dla których kilka lat temu stworzony został iPhone 5C. Model SE ma stanowić tańszą alternatywę dla flagowego 6s przy zachowaniu funkcjonalności i wydajności topowego modelu.
Na pokładzie iPhone’a SE znajdziemy ten sam procesor A9 z koprocesorem M9, który spoczywa w 6s, sprawdzony 4-calowy ekran Retina i aparat iSight 12 Mpix. Pod względem wydajności urządzenie to ma być w stanie dorównać obecnemu flagowcowi Apple. Również aparat ma dostarczać takie same rezultaty, co jego starszy brat. Producent umożliwia kręcenie w filmów w jakości 4K i wykonywanie zdjęć Live Photos. Poprawione zostały również moduły transmisji danych i łączności, które odpowiadają obecnie panującym standardom. Jedynym bajerem, bez którego posiadacze SE będą się musieli obejść jest wprowadzony w 6s 3D Touch.
iPhone SE będzie sprzedawany w czterech kolorach, w jakich możemy dzisiaj nabyć chociażby model 6s i dwóch wersjach pojemnościowych (16 GB za 2 149 PLN i 64 GB za 2 649 PLN). Zamówienia na nowy/stary model ruszają z końcem tego miesiąca. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, iż do oficjalnej sprzedaży w Polsce iPhone SE trafi nie wcześniej niż w maju.