Plany podboju kosmosu przez firmę SpaceX w ostatnim czasie zdawały się nabierać tempa po kilku kolejnych udanych lądowaniach rakiet z serii Falcon. Jak się jednak okazuje, w tym biznesie nawet najmniejsza pomyłka czy usterka może się w mgnieniu oka przerodzić w katastrofę, która tym razem dotknęła również Facebooka.
SpaceX zaliczył już kilka spektakularnych wpadek przy lądowaniu rakiety Falcon 9, ale wczoraj po raz pierwszy owa wpadka miała miejsce jeszcze przed startem. Zniszczona doszczętnie rakieta miała wystartować w ten weekend. W tej chwili SpaceX nie wydało oficjalnego oświadczenie w sprawie przyczyny wybuchu. Rakieta była przygotowywana do startu na terenie przylądka Canaveral, z którego NASA posyła swoje wahadłowce w kosmos. W najlepszym dla firmy Elona Muska przypadku zawiniła aparatura w kompleksie startowym, co oznaczałoby, że owa katastrofa nie jest winą rakiety. W najgorszym będzie to wada ich produktu, który będzie wymagał poprawek lub nawet przebudowy.
W eksplozji nie ucierpiała żadna osoba, a jedyną ofiarą padł satelita należący do Facebooka i firmy Eutelsat, który miał zostać wyniesiony na orbitę i dostarczyć bezprzewodowy internet na teren południowej części Afryki. Mark Zuckerberg wyraził na Facebooku swój żal dotyczący utraty satelity, ale podkreślił, że w oczekiwaniu na kolejnego, usługi inicjatywy Internet.org będą realizowane przez napędzane energią słoneczną drony Aquila.