Niewiele jest firm, które w swoich reklamach nie podają odnośnika do swojej strony internetowej. Jak się okazuje, wykupienie domeny nie jest ani drogie, ani bardzo skomplikowane, natomiast korzyści z posiadania własnej domeny trudno przecenić. Niniejszy poradnik skierowany jest przede wszystkim do osób, które chcą rozpocząć swoją przygodę z domenami, a nie bardzo wiedzą od czego zacząć.
Jak to wszystko się zaczęło?
Gdy 23 lata temu zaczęto tworzyć zręby tego, co dziś jest systemem nazw domenowych, w internecie panował twórczy chaos. Nikomu to tak naprawdę nie przeszkadzało, ponieważ na całym świecie do sieci podłączonych było zaledwie kilkaset komputerów i właściwie wszyscy administratorzy systemów mogli uzgodnić bezkolizyjne nadawanie im odpowiednich nazw.
Wraz z rozwojem systemu pojawiła się konieczność uporządkowania wszystkiego i wciśnięcia w jakieś ogólnie uznawane ramy. Zgodnie z filozofią samego internetu system nadawania nazw został maksymalnie uproszczony i zdecentralizowany na tyle, na ile to było możliwe. W celu koordynacji musiały jednak powstać pewne organizacje centralne, które mają decydujący głos przy ustalaniu zasadniczych reguł rządzących nazwami domenowymi.
Co to jest domena internetowa?
Jak wiadomo, komputery nie posługują się literami, ponieważ \”rozumieją\” tylko cyfry. Każdy komputer przyłączony do internetu musi więc mieć unikatową nazwę (numer), którą nazywamy adresem IP. Standardowo składa się ona z czterech liczb oddzielonych kropkami.
Przykładowo, komputer (serwer), na którym znajduje się strona internetowa oraz forum Magazynu INTERNET ma adres 193.109.91.133. W sieci jest wiele serwisów, które pozwalają na sprawdzenie jaki adres IP odpowiada danej domenie… i odwrotnie – jaki adres numeryczny ma domena, której nazwę znamy (rys. 1).
Już dawno stwierdzono, że zapamiętywanie długich liczb jest znacznie trudniejsze niż zapamiętywanie słów. Dlatego powstał system nazw domenowych, aby uwolnić nas od uciążliwego zapamiętywania ciągów liczb. I tak oto wkroczyliśmy w magiczny świat domen internetowych.
Nieco o hierarchii w świecie domen
Jeśli chcielibyśmy dołączyć do grona posiadaczy domen internetowych – prywatnych lub firmowych – powinniśmy mieć przynajmniej minimalną wiedzę dotyczącą funkcjonowania samego systemu domenowego. Zacznijmy więc od podstaw.
Istotą systemu nazw domenowych jest jego hierarchiczna struktura. To ona powoduje, że system może być w znacznym stopniu zdecentralizowany. Z tej struktury wywodzi się także jedno z podstawowych pojęć, a mianowicie domena najwyższego poziomu (ang. Top Level Domain, czasem zapisywana w skrócie jako TLD). Ustalono, że tego typu domeny będą się dzielić na dwa rodzaje: domeny krajowe (ang. country code – ccTLD) oraz funkcjonalne (ang. generic – gTLD).
Z domenami krajowymi sprawa była prosta – każdy kraj otrzymał unikatowy dwuliterowy kod domeny krajowej, i to właśnie w gestii każdego kraju było powołanie jakiejś jednostki, która tą właśnie domeną miała zarządzać. Polska otrzymała prawo do domeny .pl, natomiast zarządzanie nią powierzono Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), jednostce naukowej, która już wcześniej koordynowała w Polsce rozwój sieci EARN, poprzednika internetu.
W nazwie domeny typu TLD jest ona uwidaczniana na końcu – przykładowo, adres www.mi.com.pl należy do domeny najwyższego poziomu .pl, jak również www.royal.gov.uk, który jest domeną brytyjską .uk.
Należy podkreślić, że sama nazwa domeny nie ma nic wspólnego z fizycznym umiejscowieniem komputera, na którym owa domena się znajduje. W świecie internetu panuje globalizacja – nie istnieją granice ani żadne wizy.
Każdy w zasadzie może zostać właścicielem domeny dowolnego kraju. Mało tego, można na jednym komputerze mieć strony internetowe identyfikowane przez domeny rozsiane po całym świecie. Wróćmy jednak do hierarchicznej struktury domen.
Adresy stron internetowych zawsze składają się co najmniej z dwóch części oddzielonych od siebie kropką (lub kropkami, jeśli jest ich więcej, jak choćby we wspomnianym wyżej www.mi.com.pl). Fragment nazwy, który znajduje się przed nazwą, która identyfikuje domenę TLD, nazywa się poddomeną. W tym przypadku poddomeną jest com.pl.
Na czym polega hierarchiczność struktury domen? Wyobraźmy sobie, że pan Einstein postanowił wykupić domenę z własnym nazwiskiem w polskiej domenie .pl. Po załatwieniu wszystkich formalności rejestracyjnych otrzymuje prawo do dysponowania adresem poddomeny einstein.pl. I tu rozpoczyna się to, co określamy jako hierarchiczność nazw domenowych. Właściciel ma prawo bez pytania nikogo o zgodę i zdanie utworzyć sobie dowolną liczbę dalszych poddomen w poddomenie einstein.pl, np.: albert.einstein.pl, janek.einstein.pl czy też zosia.einstein.pl.
Oczywiście można też iść jeszcze dalej i stworzyć kolejny poziom, np. nauka.albert.einstein.pl, prywatnie.albert.einstein.pl… i tak dalej. Każda z tych poddomen jest zupełnie odrębną strukturą i można ją traktować dokładnie tak samo jak dowolną inną poddomenę pierwszego rzędu. W każdej z tych poddomen może funkcjonować zupełnie odrębna strona WWW, serwer FTP czy też system adresów mailowych.
Jak można zobaczyć (rys. 2), struktura właśnie stworzonego systemu poddomen przypomina budową odwrócone drzewo. Jego pniem jest poddomena, którą wykupiliśmy, natomiast wszelkie gałęzie i gałązki to poddomeny trzeciego lub czwartego rzędu, które już sami stworzyliśmy. Na tym właśnie polega hierarchiczność systemu domenowego.
Już na początku działalności w tej dziedzinie NASK utworzył wiele poddomen w domenie .pl. Zgodnie z ogólnymi regułami można je podzielić na regionalne (np. warszawa.pl, warmia.pl) oraz na funkcjonalne (np. edu.pl, com.pl, gov.pl). Administrację tymi domenami powierzono albo samorządom, albo wiodącym uczelniom w danym mieście lub regionie.
Jeśli więc chcemy wykupić własną domenę trzeciego poziomu w którejś z domen regionalnych, musimy zwrócić się do odpowiedniej jednostki zarządzającej domeną, która stoi wyżej w hierarchii. Na przykład, aby zarejestrować poddomenę kowalski.poznan.pl, musimy zwrócić się z tym do Ośrodka Informatyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, ponieważ właśnie ta jednostka otrzymała prawa do zarządzania domeną poznan.pl.
Reasumując tę część rozważań, każdy może wykupić stosowną domenę, która będzie mieścić się w krajowej domenie .pl. Istnieją jednak pewne ograniczenia. Nikt nie pozwoli nam zarejestrować domeny noszącej nazwę jakiejś znanej firmy. Nie ma więc szans, że staniemy się właścicielami super domeny typu coca-cola.pl, a potem sprzedamy ją firmie macierzystej z wielkim zyskiem. Można jednak mieć szczęście i przypadkiem trafić w odpowiednią nazwę.
W taki właśnie sposób pewna firma, będąca właścicielem agencji reklamowej o nazwie Orange, w ciągu bardzo krótkiego czasu wzbogaciła się o niezłą sumę, sprzedając prawo do tej (posiadanej legalnie) nazwy firmie Centertel. Jeśli więc umiemy przewidzieć, że jakaś duża i bardzo bogata firma będzie chciała rozwinąć swoją działalność w Polsce, możemy zrobić ruch wyprzedzający i wykupić domenę z nazwą tej firmy, by później ją odsprzedać ze stosownym zyskiem. Powodzenia!
Opisana wyżej sprzedaż domeny jest z punktu widzenia prawa cesją. Polega ona na przeniesieniu prawa do dysponowania domeną na inną osobę fizyczną lub firmę. Oczywiście jest to związane z odpowiednią opłatą ze strony nabywającego prawa. Należy też wspomnieć o bardzo istotnej sprawie, o którą musimy zadbać zanim dokonamy cesji swojej domeny na rzecz kogoś innego. Otóż do dokonania cesji niezbędne jest posiadanie tzw. kodu authinfo. Jest to unikatowy kod autoryzacyjny, generowany dla każdej domeny, który pełni rolę hasła w trakcie samego przeniesienia praw do domeny.
Kodu authinfo nie otrzymujemy automatycznie wraz z rejestracją domeny, natomiast rejestrator powinien wydać go na nasze żądanie. Takie żądanie musi być wyrażone na piśmie, natomiast rejestrator nie ma prawa żądać od nas zapłaty za wydanie kodu. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest sytuacja, w której zakupiliśmy domenę w jakiejś promocji. Wówczas rejestrator ma prawo zażądać dopłaty różnicy ceny promocyjnej i zwykłej za czas pozostały do końca subskrypcji.
Druga istotna reguła, która musi być przestrzegana przy rejestracji domen, mówi, że firma może odmówić zarejestrowania nazwy, która jest sprzeczna z obowiązującym prawem lub zasadami etyki. W rezultacie oznacza to, że możemy się spotkać z odmową rejestracji domeny, której nazwa z różnych powodów nie spodoba się firmie rejestrującej.
Na marginesie – warto przeczytać bardzo ciekawy artykuł na temat problemów z nazewnictwem domen internetowych, napisany przez Piotra Waglowskiego, wybitnego znawcę polskiego prawa internetowego, dostępny pod adresem http://prawo.vagla.pl/node/4849/.
Domeny funkcjonalne
Wędrując po sieci często spotykamy się z domenami, których nazwa nie jest przyporządkowana do żadnego państwa. Typowymi przykładami mogą być cnn.com, nato.int, fao.org. Tego typu domeny nazywamy funkcjonalnymi.
Obecnie istnieje kilkanaście różnych domen funkcjonalnych. Najbardziej znane to: .com – domena komercyjna (zwykle firmowa), .biz – biznesowa, .edu – edukacyjna, .gov – rządowa, .mil – militarna, .info – informacyjna (bardzo pojemna kategoria!), .net – sieciowa oraz .org – organizacji niekomercyjnych.
Domeny funkcjonalne rządzą się nieco innymi regułami niż domeny krajowe. Przede wszystkim nie są one przyporządkowane do żadnego konkretnego kraju. Tyle teoria, ponieważ od samego początku zarządza nimi amerykańska organizacja ICANN (The Internet Corporation for Assigned Names and Numbers – Internetowa Korporacja ds. Nadawania Nazw i Numerów), powołana do nadzorowania technicznych aspektów internetu. Jest to kalifornijska organizacja typu non-profit.
W przypadku domen funkcjonalnych reguły rejestracji są zbliżone do tych, jakie obowiązują dla domen krajowych. Oczywiście niekoniecznie musimy rejestracji dokonywać w USA, większość polskich rejestratorów pozwala na wykupienie własnej domeny w ramach jednej z klasycznych domen funkcjonalnych.
Własna nazwa domeny
Zanim zabierzemy się za sam proces rejestracji, musimy zastanowić się nad nazwą, jaką nadamy naszej domenie. Sytuacja jest prosta, gdy firma ma krótką, opisową nazwę, która dodatkowo nie zawiera polskich liter. Odradzałbym rejestrację domeny firmowej z polskimi znakami, ponieważ nie wszystkie przeglądarki są w stanie je rozpoznać.
Pierwszą rzeczą, którą musimy uwzględnić jest fakt, iż w nazwach domen nie są rozróżniane małe i duże litery. Tak więc MojaFirma.pl oraz mojafirma.pl to zapis nazwy kierujący do tej samej domeny. Oczywiście w folderach firmowych warto umieszczać pierwszą nazwę, ponieważ ładniej się komponuje wizualnie i jest prostsza do odczytania.
Specjaliści od marketingu oraz psychologii twierdzą, że nazwa domeny powinna mieć nie więcej niż 12 znaków. Przy nazwach długich znacznie łatwiej o pomyłkę. Oczywiście nie należy także przesadzać w drugą stronę. Domeny jednoliterowe są co prawda łatwe do wpisania i zapamiętania, ale wartość informacyjna samej nazwy domeny jest tak naprawdę żadna, a ponadto większość z jednoliterowych nazw w domenie .pl jest już zajęta.
To co można zrobić, gdy firma nazywa się np. \”Wielobranżowe Przedsiębiorstwo Produkcji i Handlu Towarami Różnorodnymi\”? Rejestracja domeny z pełną nazwą byłaby efektownym internetowym samobójstwem, natomiast zastosowanie skrótu WPPiHTR daje nic nie mówiący zbitek liter. W takiej sytuacji warto pomyśleć nad słowem lub słowami określającymi charakter firmy. Gdyby wspomniana firma zajmowała się głównie produkcją i handlem osyskami (cokolwiek to słowo oznacza), warto byłoby się zastanowić nad nazwą osyski.pl. Należy bowiem pamiętać, że poszukujący informacji w sieci zwykle rozpoczyna od nazw najbardziej oczywistych.
Naturalnie trzeba pamiętać, że w nazwach domen nie może występować spacja, co trochę utrudnia samą kompozycję nazwy.
Mam już domenę, co teraz?
Wymyśliliśmy dobrą nazwę, wypełniliśmy stosowne formularze, zapłaciliśmy odpowiednią kwotę i zostaliśmy właścicielami nowiutkiej domeny. To oczywiście tak naprawdę dopiero początek drogi. Samo wykupienie nazwy domenowej to sytuacja, w której mamy oficjalnie przyznany adres zamieszkania, tyle że potrzebujemy teraz jakiegoś dachu nad głową i czterech ścian, aby się gdzieś schronić. Oczywiście niezbędna jest odpowiednia działka, na której zbudujemy ten dom. Jaki więc jest następny krok?
Kontynuując budowlane porównanie, musimy kupić działkę, czyli serwer lub miejsce na serwerze. W tym przypadku mamy co najmniej dwie możliwości. Pierwszą jest przekształcenie własnego komputera w serwer, zwane fachowo \”postawieniem serwera\”. Ma to jedną wielką zaletę – nie ponosimy kosztów wynajmu czy zakupu serwera.
Myślę jednak, że dla początkujących, a nawet średnio zaawansowanych internautów jest to operacja zbyt trudna. Należy sobie np. uzmysłowić, że postawienie serwera na własnym komputerze zmusza do tego, że maszyna ta powinna pozostawać włączona 24 godziny na dobę, co wiąże się choćby z istotnym wzrostem rachunku za prąd, a ponadto naraża na ataki wszelkiej maści hakerów.
Jaką więc mamy alternatywę? Na rynku jest dużo firm oferujących tzw. hosting za bardzo rozsądne pieniądze.
Czym jest hosting? Jest to \”fragment\” dużego, profesjonalnego serwera – pewna przestrzeń na dysku, która zostaje nam przyznana do wyłącznego korzystania. Nie musimy się przy tym martwić o takie sprawy jak zasilanie, robienie kopii zapasowych plików czy też ochrona przed wirusami i atakami hakerów – o to zadba firma, u której wykupimy hosting.
W wielu przypadkach firmy hostingowe oferują także rejestrację domen internetowych, a w przypadku zakupu pakietu serwer-domena możemy liczyć na dość znaczne zniżki. Warto więc przyjrzeć się ofertom takich właśnie firm.
Jeśli dopiero rozpoczynamy przygodę w wirtualnym świecie, powinniśmy zdecydować się raczej na podstawową, najtańszą ofertę hostingu. Nie musimy przecież mieć od razu setek megabajtów przestrzeni dyskowej, ani też gigabajtów dozwolonego transferu. Przeciętna prywatna (prawidłowo zbudowana i zorganizowana) strona internetowa zajmuje na dysku maksymalnie kilka megabajtów.
Jeśli będzie popularna wśród internautów i będzie miesięcznie odwiedzana przez tysiąc osób, to zwykle transfer wyniesie nie więcej niż 2-3 gigabajty. Niewiele większej przestrzeni oraz transferu wymaga serwer obsługujący małą firmę. Gdyby się okazało, że popularność strony znacznie się zwiększyła, to większość firm hostingowych oferuje dokupienie przestrzeni dyskowej oraz zwiększenie limitu transferu.
Wybór firmy, od której wydzierżawimy serwer wirtualny podlega podobnym zasadom jak wybór firmy, w której rejestrujemy domenę. Musimy zadbać, aby był łatwy kontakt z serwisem firmy oraz prosty sposób na modyfikację zawartości naszego serwera.
Jeśli po jakimś czasie przestanie nam z jakichś względów odpowiadać firma, od której dzierżawimy serwer, mamy prawo zakończyć współpracę i przenieść się do innej. Wiąże się to jednak z pewnym nakładem pracy, bowiem musimy ściągnąć z opuszczanego serwera nasze pliki i ponownie umieścić je na nowej maszynie. Warto więc poświęcić nieco czasu na właściwy wybór dostawcy usług.
WHOIS – użyteczne narzędzie internauty
Domeny internetowe rejestrowane są przez wiele firm na świecie. Ponieważ wiedza o tym, kto jest dysponentem danej domeny może być bardzo istotna, została stworzona ogólnodostępna bezpłatna baza abonentów domen internetowych – coś w rodzaju sieciowej książki telefonicznej.
Pozwala ona na sprawdzenie, kto dysponuje prawami do danej domeny (włącznie z danymi teleadresowymi). Znajdziemy tam datę rejestracji oraz ostatniej modyfikacji domeny.
Udostępniane są także dane firmy rejestrującej domenę (ang. registrar), serwery nazw domenowych (czyli DNS-y), w których dana domena jest wpisana, oraz czy istnieje opcja na daną domenę. Opcja na domenę to niejako lista oczekujących na moment, w którym prawo poprzedniego właściciela do danej domeny wygaśnie. W tym momencie posiadacz opcji na domenę automatycznie uzyskuje prawo do jej rejestracji.
W przypadku polskich domen warto korzystać z serwera WHOIS należącego do NASK-u – dostępny pod adresem http://www.dns.pl. UWAGA – ten serwis nie udostępnia danych na temat domen globalnych. Takie domeny można sprawdzić w specjalnych wyszukiwarkach (mają je praktycznie wszyscy rejestratorzy), np. http://whois.serwer4u.com (na ilustracji).
Krótka historia domen internetowych
23 czerwca 1983 Jon Postel i Paul Mockapetris z Uniwersytetu Południowej Kalifornii uruchamiają pierwszy system nazw domenowych – pierwowzór dzisiejszego DNS-u. Pierwotnie system miał za zadanie ułatwienie zapisu adresów mailowych (WWW nie było jeszcze nawet w planach).
30 kwietnia 1990 – zarejestrowana zostaje domena .pl, jej obsługą na początku zajmuje się Duńczyk Jan Sorensen.
Maj 1993 – powstaje InterNIC – pierwsza organizacja rejestrująca (za darmo!) domeny internetowe. Pierwszą zarejestrowaną domeną jest symbolics.com (istnieje do dziś! – patrz rysunek).
14 września 1995 – zostaje wprowadzona opłata za rejestrację domen – 100 $ za dwa lata.
6 marca 1997 – zostaje zarejestrowana milionowa nazwa domeny – The Bonny View Cottage Furniture – bonnyview.com.
17 czerwca 1997 – błąd człowieka powoduje zniszczenie zapisu DNS dla domen .com i .net – odtworzenie bazy zajmuje sporo czasu.
Kwiecień 2000 – zarejestrowano domenę o numerze 10 mln.
Styczeń 2002 – rozpoczyna się rejestracja nowych domen funkcjonalnych .aero, .name oraz .coop.
Marzec 2004 – firma Network Solutions oferuje rejestracje domen internetowych na okres 100 lat!
DNS – tłumaczy liczby na słowa
System DNS (Domain Name Service) jest jedną z najstarszych usług internetowych. Pierwszy dokument na ten temat w 1982 roku napisał Jon Postel (http://www.ietf.org/rfc/rfc819.txt).
Istotą tego systemu jest jego decentralizacja, dlatego też nie istnieje w sieci jeden centralny komputer, w którym są przechowywane wszystkie informacje o adresach IP oraz odpowiadających im nazwach domenowych. Serwery systemu DNS są rozsiane na całym świecie i wspólnie wykonują pracę polegającą na tłumaczeniu odpowiednich nazw domenowych na adresy numeryczne, jedyne zrozumiałe dla komputerów. Istnieje 13 głównych serwerów DNS oraz tysiące mniejszych, które bez przerwy kontaktują się ze sobą, wymieniając się zaktualizowanymi bazami danych o wpisach na listy DNS.