Mało kto o tym dziś pamięta, ale pierwszy iPod, ten z 2001 roku, wcale nie był natychmiastowym hitem. Biało-srebrna obudowa z malutkim, monochromatycznym ekranikiem, zaledwie 5 GB pamięci wewnętrznej i mechanicznym kółkiem nawigacyjnym – urządzenie miało naprawdę ograniczone możliwości. Na dodatek autorski port FireWire współpracował tylko z komputerami Mac, co utrudniało zgrywanie muzyki.
Dopiero druga generacja odtwarzacza zaczęła podbijać serca melomanów: do dyspozycji otrzymywaliśmy 10 lub 20 GB miejsca na utwory i możliwość synchronizacji z pecetami. Przez pięć długich lat to iPod dyktował trendy na rynku przenośnych playerów: pierwsza wersja z USB trafiła do sprzedaży w 2003 roku, a zaraz za nią iPod Photo z kolorowym ekranem, iPod mini, iPod nano (2004) czy iPod shuffle (2006). Wtedy na rynku pojawił się niespodziewany konkurent: Zune.
Był on odpowiedzią Microsoftu na hegemonię Apple i, można powiedzieć, wyprzedzał swoje czasy. Dostępny w trzech wersjach kolorystycznych (czerni, bieli i brązie), odtwarzacz został wyposażony w pamięć wewnętrzną 30 GB, ogromny, kolorowy ekran 7,6 cala i okrągły panel sterowania. Zune pozwalał bezprzewodowo dzielić się muzyką ze znajomymi, słuchać podcastów i audiobooków, korzystać z wbudowanego radia FM, oglądać filmy i grać w gry.
Na tym innowacje się nie zakończyły: na długo przed Spotify, TIDAL-em czy Apple Music, druga generacja Zune (2007) zaoferowała nam Zune Pass, czyli muzyczną subskrypcję będącą kompletnym przeciwieństwem iTunes. Microsoft dawał nawet użytkownikom możliwość zatrzymania części utworów po zrezygnowaniu z usługi.
Odtwarzacz spotkał się z mieszanym przyjęciem. Niektórzy widzieli w nim zaledwie kopię iPoda, inni śmiali się z nieatrakcyjnych wersji kolorystycznych, a jeszcze inni uznali, że muzyczne subskrypcje nigdy się nie przyjmą (to stwierdzenie nie zestarzało się zbyt dobrze). Jak jednak wyglądałby świat, gdyby Zune zdobyło większą popularność?
W 2009 roku Microsoft zdecydował się na wprowadzenie Zune Video Marketplace na Xboxa, pozwalając graczom na wypożyczanie filmów i seriali na konsolach; w kolejnym roku dołączyła do nich muzyka z Zune Pass. Niech to będzie nasz punkt wyjściowy – przyjmijmy, że użytkownicy zaczęliby coraz chętniej kupować Zune, w szczególności limitowane wersje inspirowane Halo czy Minecraftem.
Niechęć Steve’a Jobsa do streamingu spowodowałaby spadek popularności iPoda, a Apple rozpaczliwie szukałoby urządzenia, które stałoby się przebojem. Na pewno nie byłby nim pierwszy iPod z wbudowanym telefonem, jeszcze bez ekranu dotykowego, za to z kółkiem nawigacyjnym służącym do wprowadzania numerów; jego następca, chociaż wygodniejszy w obsłudze, działałby na kompletnie nieprzystosowanym do tego celu OS X.
Microsoft, podbudowany sukcesem Zune, poszedłby w zupełnie inną stronę – powstały na bazie systemu operacyjnego Zune, zaprezentowany w 2010 roku Windows Phone OS stałby się prawdziwym hitem, który natychmiast trafiłby do urządzeń Nokii, HP i innych producentów.
Wtedy na rynek wszedłby Samsung i Galaxy II S, pierwszy nowoczesny smartfon. Jego minimalistyczny design, intuicyjny interfejs i kolorowy ekran udowodniłyby, że to koreański producent jest największym wizjonerem technologicznego świata. Jego jedynym brakiem byłby średnio udany system operacyjny, ale spokojnie – już w następnym roku Samsung przeszedłby na wciąż popularny Windows Phone.