Takie pytanie zadają sobie chyba wszyscy internauci. Nowe uprawnienia pozwolą bowiem kontrolerom skarbowym wyłapywać handlarzy niepłacących podatków.
Jutro Sejm zaczyna prace nad rządowym projektem, dzięki któremu kontrolerzy łatwiej będą mogli zmusić portale do przekazywania danych osób masowo sprzedających tanie rzeczy w internecie, a fiskus podejrzewa, że nie zarejestrowały działalności gospodarczej i nie odprowadzają podatków od tych transakcji.
Okazuje się, że stawką są miliony złotych, a może być więcej. Handel w sieci cały czas zwiększa w Polsce obroty. Dla przykładu wartość transakcji w samym tylko serwisie Allegro wynosi 6 mld zł rocznie. Część tych pieniędzy powinna trafić do skarbu państwa. Ile? Międzynarodowe Stowarzyszenie Handlu Internetowego szacuje szarą e-strefę w Polsce na 200-300 mln zł. W 2008 r. po 206 kontrolach skarbówka wyliczyła straty fiskusa na 20,5 mln zł.
Dziś kontrolerzy nie mają dość uprawnień, by żądać od serwisów podawania nazwisk i adresów handlarzy – często zależy to od dobrej woli portali. Dzięki nowej ustawie ma się to zmienić. A mowa w niej wprost o nowych możliwościach rozwiązania problemu. Są w niej zapisane uprawnienia
skarbówki do żądania danych od portali czy banków prowadzących konta podawane do transakcji internetowych oraz od wydawców m.in. prasy, którzy zamieszczają podejrzane reklamy handlarzy.
Oczywiście od żądania będzie można się odwołać, jednak za notoryczny brak współpracy ze skarbówką będzie grozić 5 tys. zł grzywny. Internautom może grozić nawet więzienie. Jeśli posłowie szybko uporają się z nowelizacją ustawy o kontroli skarbowej, nowa broń fiskusa będzie dostępna już po wakacjach.