Pamiętacie jeszcze jak rodzice mówili wam, że nie wolno łapać za śmigło wiatraka, bo sobie zrobicie krzywdę? Być może kiedyś pan Julio Iglesias też ostrzegał przed tym swojego syna Enrique, ale ostatnio ten chyba zapomniał o naukach ojca, kiedy próbował złapać drona kręcącego jeden z jego koncertów.
Do całej sytuacji doszło na koncercie w Meksyku. Jednym z elementów show jest dron, który kręci całe przedsięwzięcie z lotu ptaka. W pewnym momencie Enrique łapie latającego kamerzystę i zapewnia tym samym unikalne zbliżenie na swoje oblicze. Tym razem jednak coś poszło nie tak i zamiast złapać drona, ten potraktował palce piosenkarza swoim śmigłem. Na całe szczęście dla Enrique nie doszło do odcięcia żadnego z jego cennych palców, ale krew lała się strumieniami. Piosenkarz pomimo dość poważnego urazu dokończył swój set prezentując niechlubnie swojej publiczności zabandażowaną rękę i zakrwawioną koszulkę. Najpewniej element koncertu z łapaniem drona na stałe zniknie z repertuaru.