W najnowszej produkcji Electronic Arts wcielimy się w jednego z dwóch najemników, którzy za odpowiednie wynagrodzenie wykonują misje specjalne dla rządu USA. Misje, których z różnych powodów nie może podjąć się regularna armia.
Już na wstępie muszę zaznaczyć, że fabuła gry, choć akcja toczy się w czasach współczesnych, jest całkowicie fikcyjna i jedynie inspirowana w mniejszym lub większym stopniu bieżącymi wydarzeniami. Bohaterami gry są dwaj najemnicy, Tyson Rios i Eliot Salem, którzy stanowią tytułową dwuosobową armię. Zapewniam, że nie jest to pusty slogan.
Za sprawą masywnego opancerzenia, jakie noszą, właściwiej byłoby ich nazwać czołgami. Obaj pracują dla organizacji SSC. W grze poznajemy historię ich pracy dla tej organizacji, aż do… nie będę zdradzał, żeby nie psuć Wam zabawy.
Autorzy od początku tworzyli grę pod kątem trybu kooperacji zarówno na jednej konsoli, jak i za pośrednictwem Internetu. Na szczęście przewidziano możliwość gry w pojedynkę i wówczas drugim najemnikiem steruje komputer. Wszystkie misje wykonujemy zatem w dwuosobowym zespole i za każdym razem obaj partnerzy, Rios i Salem, muszą przeżyć.
W grze zastosowano tzw. aggro meter, czyli za każdym razem, gdy strzelamy, skupiamy na sobie uwagę wroga. W tym czasie nasz partner może np. zajść przeciwników z flanki. Podczas gdy któryś z najemników zostanie ranny, partner musi jak najszybciej do niego dobiec i opatrzyć mu rany, uprzednio odciągając towarzysza w bezpieczne miejsce. Współpraca graczy jest zatem esencją gry. Zamiast bezmyślnej strzelaniny, musimy taktycznie rozegrać każdą małą potyczkę.
Do dyspozycji graczy oddano sześć całkiem rozbudowanych misji i choć ukończenie końcowych może zająć nawet 2 godziny (jeśli gramy na najwyższym poziomie trudności), to całą grę skończymy w ok. 7 godzin. Na szczęście każda z misji jest inna i przenosi nas w inne rejony świata (Chiny, Irak, a nawet Miami). Dużym plusem gry jest za to świetna sztuczna inteligencja przeciwników oraz naszego partnera (jeśli gramy w pojedynkę). Wrogowie za każdym razem starają się nas okrążyć, wycofują w sytuacji, gdy nie mają szans i potrafią skutecznie prowadzić ogień zaporowy z bezpiecznych pozycji.
Army of Two to gra zdecydowanie godna polecenia. Przede wszystkim dla tych, którzy cenią sobie dobry tryb kooperacji i co ważne, mają z kim grać. Gdy gra się w pojedynkę, z pewnością gra nie wywrze aż tak pozytywnego wrażenia, choć na nudę na pewno nie będziecie narzekać. Mnogość uzbrojenia, które dodatkowo możemy modyfikować dzięki zarobionym za wykonane zadania pieniądzom, może okazać się dobrą motywacją do ponownego przejścia gry. Słowem, warto spróbować.
Galeria zdjęć
Dystrybutor:Electronic Arts
Platforma:Playstation 3, Xbox 360
Recenzja ukazała się w czasopiśmie \”Młody Technik\” nr 06/2008